Ostatnia droga

Oto ruszasz w ostatnią swą drogę 
Pośród krzyków i wrzasków gawiedzi
Tłum obwołać Cię królem raz może 
Potem wyrok śmierci zatwierdzi 
Dla nich jesteś kolejną rozrywką
Małą przerwą w czas pustki i nudy 
Chcą zobaczyć ,że znów ktoś zawisnął
I powrócić do swojej ułudy 
Tłum dla Ciebie litości już nie ma 
Coraz głośniej wygraża i buczy
Oni bardziej chcą igrzysk niż chleba 
Czy zdążyłeś ich czegoś nauczyć ?
Szukasz wzrokiem lecz tak tu jest mało 
Tych co widzą co właśnie się dzieje 
Musisz wytrwać by się wykonało 
Ludzkie ciało zmęczone już mdleje 

I ten wrzask i ten krzyk 
I rozdarta zasłona 
Ciemność , mrok 
Złego ryk 
Boży Syn właśnie kona 
Wielki strach 
Wiatru szum 
Księżyc spada na ziemie 
Gwiazdy lecą wciąż w dół 
Czas wstrzymuje liczenie 

Czy musiałeś tak bardzo , do końca ?
Czy nie było innego sposobu ?
Wokół ciemność nie widać już słońca 
I umarli wołają zza  grobów 
A na ziemi jak liście uschnięte 
Leżą ci co przed chwila krzyczeli 
Usta puste i oczy zamknięte 
Przecież miałeś tak umrzeć jak chcieli 
Ręce same do piersi wędrują 
I łzy płyną spod przymkniętych powiek 
Jakiś ciężar na plecach swych czują
Choć próbują ,nie mogą się podnieść 
I jak włócznia co bok Twój przebiła 
Myśl ich serca przeszywa krzykliwie 
Jaka wielka i straszna ich wina…. 
Że ten Człowiek, 
Że On był …prawdziwie ….

Previous
Previous

Stacja XIV