Zamknięty kościół (pandemia)

Dusza moja siada cichutko 
W ławce zamkniętego kościoła 
Choć drzwi zatrzaśnięte na głucho 
Jej nic powstrzymać nie zdoła 
Uklęknie przed wielkim krzyżem
Przeżegna się powoli
Wyżali się przed Tobą 
Ze swej ostatniej niedoli 
A potem zapatrzy się w Ciebie 
Tęsknotą przynaglana
Zanurzy się w morzu miłości
Zadziwi jak jest kochana 
Potem pójdzie powoli nieśmiało 
Żeby dotknąć się Twojej szaty
Przytuli się i odpocznie 
W silnych ramionach Taty 
A gdy trzeba wracać do siebie 
Ociąga się zadziwiona
Przecież była przez chwilę w niebie
Po co wracać do zgiełku i obaw
Czemu nie może tu zostać 
Nie będzie przeszkadzać nikomu
Będzie siedziała cichutko
W ławce Twojego domu 

Previous
Previous

Zamknięte drzwi (pandemia)

Next
Next

W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego