Nie znam innego świata

Nie znam innego świata 
A w tym , który tu jest 
Mijają miesiące i lata 
A ja wciąż widzę przez mgłę
Kiedy już się wydaje 
Że pewność  mam i że wiem 
Ciemność znowu nastaje 
I jawa się miesza ze snem 
Chodzę jak ślepy żebrak 
Szukając gdzie jesteś Ty
By światła okruchy poskładać 
Z duszącej uwolnić się mgły 
Czy skończy się ta udręka ?
Kiedy Cię wreszcie zobaczę ?
Kiedy ustanie tęsknota 
Co w mojej duszy kołacze ? 

Previous
Previous

Umieranie

Next
Next

Dla Tadeusza