Nie każesz mi przelewać krwi
Nie każesz mi przelewać krwi
Ani stawać na czele powstania
Nie wymagasz bym uczonym był
Głosił tezy , zwoływał zebrania
Nie zależy Ci na moim bogactwie
Na kontaktach i znajomościach
Obojętne Ci czy wykonam plan
Wiesz ,że tonę po uszy w słabościach
Nie potrzeba Ci mojej modlitwy
Westchnień , śpiewów i słów bez pokrycia
Nie mówisz , że mam raz na zawsze
Od swojego odwrócić się życia
Nie zabierasz mi tego co kocham
Tolerujesz me rozproszenia
Wierzysz, kiedy obiecuję poprawę
Chociaż potem niewiele się zmienia
Nie próbujesz mnie zmuszać do niczego
Masz szacunek dla mojej wolności
Z cierpliwością czekasz kiedy ja
Zauważę dar Twojej miłości
Kiedy wokół chaos i wrzask
Zamęt, strach, i niepewność szaleje
Prosisz mnie tylko żebym trwał
Ufał Tobie
I miał nadzieję