Nosiłem swój grzech

Nosiłem swój grzech 
Był tak ciężki 
Uwierał 
Czułem się jakbym wciąż 
Z każdym krokiem 
Umierał 
Chciałem by ktoś mi pomógł
Wszyscy się odwracali 
Nikt się nie chciał pobrudzić 
Wielki smród 
Uciekali 


Było ciemno i źle 
I nie miałem już 
Siły 
Gdy ktoś z mroku zawołał 
Głos łagodny 
I miły 
Kazał podejść do siebie 
Czule mnie pocałował 
Ogarnęła mnie jasność 
Kiedy grzech
Mój zdejmował 


Cały zmokłem od łez 
Co zalały mą 
Duszę
Wyszeptałem ,że pragnę
Że nawrócić  się muszę
Nie zdążyłem  tłumaczyć 
On i tak wszystko wiedział 
„Idź i nie grzesz już więcej „
Zanim znikł
Mi powiedział 

Previous
Previous

W Tobie się rozraduję

Next
Next

Ogrójec